Czasami uda mi się zapomnieć że jest z nami autyzm. Może dla niejednego z was to absurdalne.Nigdy nie ukrywałam że autyzm błogosławieństwem dla mnie nie jest i każdy rodzic który wychwala Pana bo bóg tak chciał i jest super w moim odczuciu albo zwyczajnie kłamie lub robi dobra minę do złej gry lub po prostu ma dziecko w spektrum które super funkcjonuje i jest szczęśliwe. Akceptuje swojego syna i wiem że bez autyzmu nie był by tą samą osoba ale często zastanawiam się jak by to było gdyby… Można by zwyczajnie pogadać? Odpowiedzieć setny raz po co na co i dlaczego? Gdyby zabawa z nim była łatwiejsza i bardziej standardowa? Gdyby miał kolegów? I milion innych.Pewnie życie dla niego było by sporo prostsze.I dla nas…Niestety dla nas jako rodziców znalezienie kogoś kto zdecyduje się z entuzjazmem zaopiekować się nasza pociecha jest dość trudne.A co dopiero z dwoma ! Ale wracając do tego co chciałam napisać. Przywykłam do pewnych rzeczy i zachowań , dla mnie są normalne dla większości społeczeństwa nie. Byliśmy przez chwile ukryci. I nagle bęc zaczyna się dziać, urodziny imieniny otwarte sklepy z czego oczywiście się cieszymy ale już znowu sobie przypominałam jak bardzo potrafimy razić,wadzić. Ciężko czasem przewidzieć co spasuje Marcinowi i nie tylko przez to że nie mówi. Nie chcę go izolować ani na siłę unikać urodzin, zakupów wyjść do bawialni czy sytuacji wydawało by się trudnych bo to bez sensu. Żaden TUS czy inne zajęcia nie dadzą takiego efektu jak prawdziwe życie i nie zamierzam trzymać go pod kloszem…Zajęcia są oczywiście potrzebne bo według mnie fajnie jest móc przećwiczyć coś powiedzmy „na sucho” bo może to przygotować ,pomóc ogarnąć jak powinno się zachować, co jest właściwe a co mniej.Mam spore szczęście przynajmniej tak mi się zdaje bo trzymam się ludzi którzy nas akceptują, są mega wyrozumiali i mam ich całkiem sporo. A wiem że bywa z tym różnie…piszę o tym bo dostaje sporo pytań jak sobie radzę z Marcinem w trudnych sytuacjach czy zabieram go na festyny ,imprezy ,zakupy itd co robię gdy coś odwinie a ludzie się gapią. Nic nie robię. Niech się gapią, gadają- o czymś muszą. Dopóki nikomu nie robi krzywdy to to ze kogoś coś razi w oczy mnie jakoś średnio rusza na chwile obecną.Cytując książkę ,którą w sumie polecam każdemu rodzicowi na każdym etapie rodzicielstwa (Kamil Nowak ” Idealny rodzic nie istnieje”): „Masz dziecko?Zatem witaj w rodzicielstwie. Przez najbliższe 18 lat wszystko,co robisz będzie niewłaściwe według kogoś.”-więc w myśl tego cytatu i prosto -walić to. Kieruj się dobrem swojego dziecka-ma autyzm? radzi sobie raz lepiej raz gorzej albo tylko gorzej ? Nie będzie lepiej gdy zamkniesz go/ ją w czterech ścianach. Skąd ma czerpać wzorce? Jak ma wiedzieć jak się zachować?Naszym zadaniem jest obserwować ,dla nas te wyjścia to tez wiedza ,daje obraz czy dziecko jest nadwrażliwe i w jakiej sferze ,czego ewentualnie unikać albo w co się uzbroić (np słuchawki to u nas podstawa ) itp. Byliśmy na koncercie (nie jednym) bo kocha muzykę i to głośną (słuch ma dobry) Chodził ze mną na siłownię i w sumie teraz też czasem go zabieram. Może nie każdy na to przystanie, sama czasem mam wrażenie że mam z siebie coś z masochisty bo nie wiem czy stawiam większe wyzwania jemu czy sobie np zabierając go w 4 godzinna podróż pociągiem. Bo bardzo chciał. No chciał -pierwsze 20 minut a później hm…ciągły stukot, obcy ludzie ciągle powtarzające się komunikaty i to że trzeba siedzieć jakoś mu się jednak nie podobało i było trochę cyrku. Ale słuchawki, piosenki przytulanie… Na tyle ile się dało i w sumie w jedną stronę było sporo jęków i dramatów a w drugą był zupełnie inny, tak jak by wiedział z czym przyjdzie się zmierzyć, poprosił o słuchawki dostał je i wszyscy zadowoleni. Inna sytuacja -bieg. Nie raz startował za kimś gdy widział kogoś biegnącego obok nas gdy spacerowaliśmy . Więc zabrałam go na jeden. Przebiegł ze 100 m resztę ukończył u mnie na plecach ale jego radość była nie do opisania. Warto było . Bywa różnie czasem pluje sobie w brodę ze podjęłam się czegoś i nie wiem czy dam z nim radę… Ale to chwila. Później okazuje się że to był dobry pomysł, że było warto. Nie wolno zamykać i izolować mimo że kosztuje nas to nerwy a czasem krew pod i łzy. A tym bardziej nie ma co się przejmować co powiedzą inni. Uśmiech dzieci, zdobywanie nowych umiejętności to dla rodziców największa nagroda i motywacja. Patrzenie na kolejne cegiełki w rozwoju. Przynajmniej dla mnie. Spokojnej nocy dla wszystkich
Możesz również polubić
Dobrze że już po świętach
Hej! Mówiliśmy że się pochwalimy jak już będziemy wiedzieć co i jak. Wiemy niewiele, ponieważ jestem tylko rodzicem który towarzyszy przy terapii […]
Raz źle a raz gorzej…
Ostatnio sporo się dzieje, dużo dobrego,ogromna ilość pozytywnej energii spływa z każdej strony i jak to ja-może już nie pesymista ale jednak […]