Kuchenne rewolucje i nie tylko

Siedzimy w domu i teoretycznie powinnam was tu zasypać pomysłami na zabawy itp. Ale celowo tego nie robię. Zdaje sobie sprawę że części z was może się tym ulewać albo można się tym wszystkim wręcz  zpawiować  ze szczęścia tyle tego jest. Dodatkowo rozmawiając z kilkoma mami które mają dzieci w różnym wieku i w różnych szkołach doszłam do wniosku że niektórych nauczycieli zdrowo pogrzało. Nie wiem czy po to żeby jeszcze dodatkowo udowodnić jacy są w ważni w wychowaniu i życiu dziecka czy po to żeby żywcem z**ebac rodzica który po pierwsze nie jest nauczycielem i nie ma kwalifikacji po drugie może nie mieć tyle czasu żeby choćby się do tych wszystkich lekcji przygotować…Jesteście ważni,myśle ze nikt nigdy w to nie wątpił ale wyluzujcie . Ja też nie odpuściłam terapii ale przez długi czas byłam załamana bo widziałam znaczny regres u Marcina(i dalej go widzę) i czułam się beznadziejnie że nie mogę na to nic poradzić. Jedna z terapeutek Marcinka  po cichu powiedziała mi żebym pracowała ale nie naciskała i nie wywierała presji przede wszystkim na sobie bo to nikomu dobrze nie zrobi oraz żebym  skupiła się na kształtowaniu  dobrej codzienności, budowaniu rytuałów  i  nawyków. Proste i trudne zarazem ale zastanowiłam się nad tym i uważam że sprawdzi się u każdego. Normalnie tzn -gdy życie toczy się bez tematu koronawirusa w tle- żyjemy szybko, intensywnie. Teraz w zasadzie  nie musimy się nigdzie spieszyć wiec możemy robić mnóstwo rzeczy wspólnie z dziećmi i pozwalać im na więcej i najważniejsze na samodzielności. Gotować o każdej porze czy robić kanapki itp. Jest czas żeby posprzątać, rączki ćwiczą i duma rozpiera bo ja sam/sama!! Poza tym czynności samoobsługowe tj ubieranie się – motywacją może być wejście na spacer. Może jestem wredna ale potrafię czekać i godzinę zanim się jaśniepaństwo ubierze a przynajmniej spróbuje. Wiadomo od Marcina wymagam więcej bo jest starszy od Kalinki trochę mniej ale widzę jaką to sprawia jej radość bo umiem coś zrobić sama! Mycie rąk, buzi, zębów – mamy czas. Pranie-wkładanie rzeczy do pralki(ćwiczymy obręcz barkową) sortowanie według kolorów ,wyciąganie prania i wieszanie-co kogo (to mamy skarpetki,to taty bluzka itp) Sortowanie skarpetek,składanie ubrań…Tak w praniu mamy czarny pas dzięki Marcinkowi,trenujemy codziennie .Gotowanie jak już pisałam nieopisana radość i duma z siebie że robię coś sam i to się udaje (a jak nie to mama po cichu poprawi i jest ok) sprzątania jest i mycia, mam czasami ochotę wsadzić ich na krótki program do pralki wiecie funkcja pupil, bez wirowania . Uważam że to wszystko warte tego czego mogą doświadczyć od poznawania swoich możliwości po budowanie poczucia własnej wartości i więzi z nami itd myślę że każdy sam wyciągnie z tego coś dobrego, namawiam próbujcie. Często mi zarzucano że ja to mam czas no bo nie pracuje, tylko zajmuje się dziećmi i Marcinem (phhiii) więc teraz większość z was nie ma wymówki :p kolejny krok do samodzielności – nauka samodzielnego jedzenia. W sytuacji gdy jesteśmy cały czas z dziećmi wiemy co i kiedy zjadło nie ma problemu ze musimy wcisnąć im śniadanie bo idzie do przedszkola i lolaboga umrze z głodu do obiadu. Dajmy dowolność niech zje samo tyle ile chce i jak chce, pamiętajmy ćwiczenie czyni mistrza. Myślę że te rzeczy sprawia że wszyscy wyjdziemy z jakimiś umiejętnościami i małym sukcesem z tego chorego okresu. Tyle ode mnie i jak to mówi król julian „szybciej zróbmy to zanim dotrze do nas że to bez sensu” 😛 A tak na serio wracam z pomysłami ,dawno się niczym nie chwaliłam i brakuje mi tego także uwaga 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Komentarz do “Kuchenne rewolucje i nie tylko”