Zbieram się i zbieram… Jakoś ostatnio nie mam weny do pisania, ale ilość wiadomości mnie zmobilizowała. Siedzimy w domach. Rzeczywistość wywrócona. Każdy pewnie na jakimś poziomie jest w dołku, jak nie finansowym to emocjonalnym itd. Nie umiem sobie wyobrazić co czują rodzice którzy czekają. Czekają na diagnozę, badania… Dużo mówiło się teraz z racji świadomości o autyzmie i tym naszym niebieskim kwietniu – właśnie o diagnozowaniu jakie to ważne, że im szybciej tym lepiej i odpowiedzialni rodzice którzy zauważyli coś co ich nie pokoi muszą być teraz w kropce. Siedzimy w domu, spędzamy ze sobą zdecydowanie więcej czasu… I widzimy lepiej i więcej. Poznajemy się i to chyba jedyny plus jaki w tym całym cyrku widzę. Postaram się dla was wrócić do tego ciemnego okresu, nie przepadam za nim bo towarzyszyły mi uczucia których nie lubię – niewiedza, bezradność i strach… Mam nadzieję, że nikomu nie zawrócę w głowie, ale prędzej czy później musi się to tu znaleźć. Co mnie zaniepokoiło w rozwoju Marcina? Kiedy zapaliła mi się lampka w głowie? Ciężko stwierdzić. Marcinek był bardzo wyczekiwany przez całą rodzinę, cała moja ciąża była nie ukrywam dla mnie koszmarem (kiedyś napiszę o tym więcej). Uziemiona na praktycznie 8 miesięcy(leżenie plackiem) z książkami i telefonem pełnym różnych inforoemacji…myślałam że zwariuje. Każda wizyta u lekarza mówiła, że rozwija się ok, ale nikt nie wróżył dobrze tej ciąży, zaparłam się i udało się. Urodził się o czasie, naturalnie super waga 10 punktów miód, cud. Pierwsze dziecko, więc jak każdy rodzic – zielona. Bałam się poradników i do tej pory mam lęki. Na początku były problemy z napięciem mięśniowym. Wszystkie tzw. kroki milowe u nas pojawiały się zdecydowanie później, ale mieścił się w normie. Był zadziwiająco grzecznym dzieckiem. Nie potrzebował mnie do zabawy, mógł spać czy zostać z kimkolwiek byle by micha pełna była, nie widziałam w tym problemu… Chociaż sprawiało czasem przykrość, że nie interesuję go ja i bawi się sam. I w sumie nie zabawkami… Brzdękanie pokrywkami, ziarna, przelewanie wody, bączek to zabawka której nie dało się zabrać. Wszytko co buczało od początku było bardziej interesujące niż jakakolwiek zabawka. Nie reagował na imię, chociaż wydawało mi się że tak. Reagował za którymś razem gdy już ktoś podniósł głos. Często kręcił się w kółko, wokół siebie, czasem uderzał głową o podłogę czy ścianę. Nie mówił, nie wolał mnie. Jedyne czym mogłam na niego zwrócić uwagę to śpiewanie lub muzyka. Z jedzeniem z początku nie było jako takiego problemu jadł wszytko – jedyny problem był w tym, że nie potrafił powiedzieć dość i jadł czasami do momentu wymiotowania, więc musiałam kontrolować sytuację. Był czuły, zawsze lubił się przytulać… Byłam pewna gdy urodziła się Kalina – wszystkie zachowania, stereotypie nasiliły się do tego stopnia, że trzeba było być ślepym żeby nie zauważyć. No i wtedy weszła nam też echolalia w dwóch formach. Miał nieco ponad 3 lata. Nie chodził na placach, ale skakał jak sprężyna i machał rączkami. Często też patrzył w sufit pod różnym kontem kręcąc głową…. W sumie zawsze gdy patrzę z perspektywy czasu diagnoza była by szybsza gdybym zechciała to wszystko wsiąść na poważnie i brnęła mimo uspokajających głosów z zewsząd. A cóż łatwiej mi było i przyznaje to w tej chwili szczerze żyć w błogiej nieświadomości i przez to zmarnowałam sporo czasu ze strachu. Nie wiedziałam że to autyzm, ale wolałam myśleć że mój wymarzony syn jest idealny, zdrowy że faktycznie ma czas zaraz dogoni rówieśników i wszystko będzie w porządku. Tyle o niego walczyłam, że nie mogło być przecież inaczej… Kilka głosów dodatkowo mnie uspokoiło no i byłam długo w obozie „rozgada się” i wszytko będzie dobrze przecież te inne zachowania są sporadyczne, może ja nie umiem się z nim bawić itp. Człowiek tłumaczy się różnie żeby uśpić sumienie… Dlatego teraz tak walczę. Nie umiem pozbyć się wyrzutów sumienia próbuje to jakoś odpokutować przed samą sobą, ale nie wiem na ile mi się to uda. Pozostaje się starać, bo autyzm autyzmowi nie równy… Zajechało prywatą bo chce dodać wam otuchy. Mam nadzieję że pomogłam w jakiś sposób, na pewno nie chciałam zaszkodzić…nawet jeżeli coś zauważyliście to spisujcie wszystko żeby sobie poukładać, gdy ten dziwny czas się skończy pójść skonsultować się ze specjalistą, bo mój Marcin miał takie objawy/zachowania, czy nie wiem w zasadzie jak to nazwać…. Każdy autystyk ma inne nadwrażliwości i nie ma dwóch takich samych przypadków wiec ciężko tu o złote rady. Najważniejsze jest moim zdaniem sprawdzenie czy mamy wspólne pole uwagi z dzieckiem – np. wołamy o patrz jaki duży balon (czy coś co tam lubi) z reguły dziecko powinno spojrzeć… Czy jest dialog, chociaż podstawowy nawet nie werbalny. Czy dziecko patrzy na nas gdy do niego mówimy i czy reaguje na imię. Czy zwraca uwagę na to że do pomieszczenia weszła nowa osoba….Czy wskazuje palcem…Pewnie jest tego zdecydowanie więcej, mnie przyszło do głowy tyle. Też nie panikujcie i nie wpadajcie w lament gdy okaże się ze kilka z tych cech możecie przypisać do swojego dziecka ! Bo nie o to tu chodzi. Trzeba być czujnym ale nie dajcie się zwariować –sytuacja w której wszyscy się znaleźliśmy dla dzieci tez jest dziwna i męcząca. Niekiedy mogą nas mieć już dość 😛 Wiec mogą zachowywać się inaczej. Może kiedyś jeszcze rozwinę temat, na razie mam siłę na tyle. Wybaczcie niezdarność. Ja przez te cechy i sytuacje coś zauważyłam. Autyzmu nie widać- nie krzyczy .To czasem strasznie wkurzające. Chyba na każdym etapie. Czasem się wkurzam bo pytacie o to jak się zaczęło, kiedy zauważyłam i opisujecie swoje dzieci i nieraz i nie dwa odpowiadam, a później dostanę odpowiedź w stylu „uff o boże to mój tego chyba nie ma”… Już to po mnie spływa i szczerze cieszę się że macie neurotypowe dzieci, bo autyzm wprowadza sporo trudności, komplikuje życie często rodzice nie są w stanie tego udźwignąć… Ale ludzie empatia to nie jest zupa chińska. Warto o tym pamiętać, ostatecznie Google podpowie. Miłego dnia :*
Możesz również polubić
Czasami uda mi się zapomnieć że jest z nami autyzm. Może dla niejednego z was to absurdalne.Nigdy nie ukrywałam że autyzm błogosławieństwem dla […]
Hej! Mówiliśmy że się pochwalimy jak już będziemy wiedzieć co i jak. Wiemy niewiele, ponieważ jestem tylko rodzicem który towarzyszy przy terapii […]
Funkcjonalny bałagan część druga czyli w miarę krótko o naszych zabawkach, tym razem tych certyfikowanych.Na wstępie rzecz ze zdjęcia na gorze ↑ […]
Myślę ze większość z ludzi kojarzy kogoś w spektrum autyzmu jako człowieka który nie umie komunikować się z ludźmi a przynajmniej że […]
Komentarz do “Lęki,niepokoje”
💙♥️💙♥️ Pięknie to wszystko napisałaś..nic do poprawki 😏.
Ale chyba już jest czas aby wyjść z jakichś „wyrzutów sumienia” czy „poczucia winy”.
Chodziłaś, pytałaś.. zawiódł lekarz rodzinny i pierwszy nietrafiony logopeda…niech oni się wstydzą bo mają odpowiednią wiedzę a przynajmniej powinni…♥️💙.