O rok starsza!

Każdy robi podsumowanie w nowy rok a ja wole w urodziny. Sięgając pamięcią wstecz ciężko mi sobie przypomnieć jak było rok temu. Sporo się dzieje, należę do ludzi którzy nie lubią spokojnie siedzieć, nie lubią się nudzić co nie zawsze jest takie super ale nie umiem inaczej i w sumie nie chce. Chociaż wirus zmusił i mnie do klapnięcia na dupie ale to też wyszło mi na zdrowie. Jak już otrząsnęłam się  z tego dołka i myśli że będzie tylko źle, że wszystko co wypracowaliśmy z Marcinem pójdzie w…. Przestałam czarno widzieć i zaczęłam działać. I skupiłam się na tym na czym mogłam, na terapii ale też na sobie. Na zmienianiu siebie.Zmieniając temat (wszyscy chyba mamy dość korony ),ogólnie uważam że to był świetny rok.Poznałam tylu nowych ludzi którzy pomogli mi się rozwinąć, pomogli uwierzyć w siebie i dali wiarę ze mogę i a wręcz muszę chcieć od życia więcej .Dziękuję wam wszystkim .Bo niby zna się podstawowe prawdy i wartości ale czasami potrzebne nam gdy ktoś coś powtórzy. W twarz. Raz lub 500 razy. Zaczęłam dbać też o siebie i o to co ja czuję tylko tak na serio a nie w teorii. I wszyscy na tym skorzystali, szczęśliwa mama -szczęśliwe dzieci, stara zasada ale się sprawdza. Najważniejsze co się zmieniło we mnie to sposób patrzenia na własnego syna. Przestałam patrzeć na niego widząc tylko autyzm. Nie doszukuje się innych cech.Nawet nie wiedziałam że to robię ale każde jego zachowanie analizowałam, każda zabawę próbowałam przerobić na „normalną” lub taka w której można by przećwiczyć jakieś umiejętności ,wszędzie szukałam tzw doznań sensorycznych i w sumie autyzmowi przypisywałam całe zło tego świata. Już przestałam. Wiem że musimy pracować dużo i czasami więcej niż inni ale już też wiem że nie koniecznie nasza praca będzie tak owocna jak oczekujemy. No i trudno, nie cisnę, nie szukam winnych jest jak jest i byle nie było gorzej. Nauczyłam się nie przejmować rzeczami na które nie mam wpływu, bezsilność jest wkurzająca ale moje nerwy też nikomu w niczym nie pomogą. A z drugich pozytywów nauczyłam się pełniej żyć. Nie odkładam już fajnej kiecki na lepszy czas. Nie czekam z niczym do poniedziałku.Jest środa południe, zdecyduje ze trzeba wprowadzić jakąś zmianę -robię to teraz .Nie czekam.Nie wiem ile mam czasu.Jest tu i teraz nie wiadomo czy będzie lepiej. A co gdyby postrzegać każdy dzień jako święto? Chyba powinniśmy,niby banalne ale w życiu wiadomo tylko ze nic nie jest pewne i dane na zawsze. Ogólnie musicie o mnie wiedzieć że kocham boczek najbardziej ze wszystkich słodkości (dlatego taki tort)a poza tym jestem jak otwarta księga,tyle że coś w tematyce fizyce kwantowej. I po mandaryńsku z naciskiem na dialekt staroaramejski. Ale otwarta! Myślę że większość ludzi którzy mają ze mną do czynienia na co dzień, czyli najbliżsi powinni  dostawać kilka odznaczeń raz na jakiś czas.Albo jakaś premie solidną… Co najmniej. Jestem dość trudnym człowiekiem, ale mam listę rzeczy które chce zrobić w nadchodzącym roku, co chce zmienić w sobie mam nadzieję że na lepsze. Listę celów dotyczących rozwoju mojego a nie tylko Marcina. Już wiem że u niego stworzenie listy celów jest dość ciężkie bo trudno wyznaczyć czas na zakończenie  i jest tyle zmiennych… Ale to już wiem. Teraz trzeba mówić – mądrzejsza o rok a nie starsza. I tego będę trzymała, jest świetnie .Mam rodzinę i przyjaciół jestem zdrowa a tyłek  wchodzi w sukienkę ze studniówki… W sumie to pięknie jest, życie nie spi***ol tego 
 
 
I baardzoo bardzooo dziękuje wszystkim za życzenia,prezenty i przyjaciołom za niespodziankę:*Dzięki że ze mną jesteście,że chcecie być :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *