Od kuchni

Wałkuje ten temat od dawana, dosłownie i w przenośni 

Temat kuchni u nas na bieżąco, co często widać na zdjęciach w relacjach itp. Wiadomo w miarę możliwości, tez bywa ze nie mam czasu, śpieszę się i zwyczajnie jest mi łatwiej zrobić cos szczególnego akurat jak są w przedszkolu czy na placu zabaw. Z nimi schodzi dłużej, tak średnio dwa razu dłużej ,nie ukrywajmy faktów. Robota plus 1000 pytań do i po co i dlaczego (w przypadku Kaliny )plus sprzątanie.
To tyle z minusów teraz będą same superlatywy które według mnie przeważają szale ku temu żeby jednak raz na jakiś czas zrobić cos wspólnie w kuchni.

  • Po pierwsze i najważniejsze – czas spędzony wspólnie, na tworzeniu czegoś razem. Wieź, poznawanie siebie. Nabieranie pewności siebie przez dziecko.
  • Poczucie sprawczości u małego człowieka -ja umiem to sam, robię to jak mama/tata albo – o mamie tez się nie udało…

Widzieliście kiedyś moje pierogi ?No piękne to one nie są, już teraz kalina robi ładniejsze. Nie umiem robić pięknych  rzeczy bo się na tym nie skupiam tym bardziej przy nich, mam na to kolokwialnie mówiąc-wywalone.

  • Wrażenia sensoryczne -zapachy, rożne konsystencje i smaki
  • Przelewanie, odmierzanie składników, przesiewnie mąki, rozbijanie jajek –dla nas dorosłych to takie normalne i proste. Dla nich wyzwanie z którym się mierzą a przy okazji super ćwiczenia motoryki małej, koordynacji ręka  -oko, planowania ruchu… wiele innych fajnych rzeczy które kryją się w prostych czynnościach, a które dziecko może wykonać samodzielnie( wiadomo ze przy nas, ale nadal zostaje – JA SAM)

Kwestia samodzielności  – wielu z Was do mnie pisze oo nóż ostry ,no co ty!! Lub- jej siedzi na blacie przecież  może spaść ( z  reguły odpisuję w tej chwili ze do góry nie poleci, jakoś znieczuliłam się na dobre rady cioć z internetów szczególnie te które mają na celu dogryźć lub klasycznie zezłościć ) tu gorąca woda… Wiem, wiem zagrożeń jest jak na dzikim zachodzie. Ale ! Podstawa podstaw i to wszędzie – ZASADY.  Wprowadzając jasne zasady zanim wspólnie zaczniecie cos przygotowywać, postawienie jasnych granic-to wolno tego na pewno nie, sprawi ze dziecko potraktuje sprawę poważnie, poczuje się pewnie i bezpiecznie bo będzie miało jasność, przynajmniej tak widzę ze swojego doświadczenia i staram się tego trzymać. Poza tym jesteśmy z dzieckiem cały czas. Odpukać, robimy w kuchni naprawdę dużo i odkąd mogą siedzieć samodzielnie -siedzą na blacie oboje na zmianę…Widzę w tym mnóstwo korzyści. Nawet przy względnie wspólnym sprzątaniu.

  • Poczucie sprawczości wywiązania się z zadania i czas spędzony z rodzicem to mega motywacja do działania dla dzieci. Nabiera bardzo życiowych umiejętności, i nie, nie mam tu na myśli że robię z Kaliny kucharę . Trzeba spojrzeć trochę szerzej i sami zobaczycie ile na tym blacie można wyćwiczyć, od elementów terapii ręki po rozwój komunikacji czy początki matematyki ! Marcin rozgadał i się właśnie w kuchni. Musiało paść w końcu JA, DAJ, JAJKO etc. Zwyczajne poszło mimo chodem ku mojej uciesze . Dlatego tak namawiam, aby  wydzielić ten czas albo skrupulatnie zaplanować . Trzeba tez wziąć  pod uwagę, że nie wszystko wyjdzie nam tak pięknie… Do ciasta nagle może się okazać, że dodane było ciut za dużo kakao albo pieprz … Lub piekarnik przestawi się magicznie  z 150 na 220 stopni… Rożne mięliśmy przygody. Czyli tort na zamówienie- trochę strach, stres dla was co przekłada się też na dzieci. Ale naleśniki, ciastka, utłuc mięso, zrobić sałatkę… Takie rzeczy które nie są robione „od wielkiego dzwona”, nie na specjalne okazje, bo to ryzyko. Ja to robię, ale lubię  życie na krawędzi (hahaha) często przez to na stole zamiast super ciasta pojawiają się ciastka ze sklepu. Nie mam z tym problemu.

 

Święta za pasem, każdy coś przygotowuje, może wam się uda zrobić prostą rzecz razem ? Może nie popisowego mazurka czy lazanię, ale sałatkę warzywną? Ciasteczka maślane ? Trzymam kciuki !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *