Święta,święta…

Święta święta… I jak dobrze że już po.Pomijając klasyczne problemy takie jak obżarstwo nietrafione prezenty czy politykę przy stole my mieliśmy inny.Rozwalony rozkład jazdy nie wpływa dobrze na nasze życie. Niby nie mamy ściśle zakreślonego planu tygodnia czy dnia to te 3 dni były dość… Straszne. Kalinka nie swoja i Marcin też nie umiał się odnaleźć. Niejeden cieszył by się z wolnego, z całej tej otoczki niby chwilami magicznymi z rodziną etc, ale u nas niestety rutyna to jest to co tygryski lubią najbardziej. Marcin był okropnie roztrojony. W pierwszy dzień świąt wymienił imiona wszystkich swoich terapeutów nawet tych z przedszkola i tłumaczył sam sobie- pójdziesz pójdziesz jutro jutro i tak z 15 minut z płaczem przed snem… Na pewno kocha wszystkie swoje babcie ciocie ale lubi wiedzieć co po czym i co go czeka danego dnia.Typowy ananas … 🙂 Często przed snem opowiadam mu co będzie dnia następnego. Czasami żałuje bo pamieć ma dobrą a bywa że np jedna z cioci się rozchoruje albo u nas coś trzaśnie i jest problem. Często nie mały. Wracając do świąt to myślę że za dużo wrażeń i grafik do góry nogami.Był przestymulowany tym wszystkim. Dla Kalinki to też był kosmos … Niby rodzina ale niektórych faktycznie widuje się od święta i też to na nią wpłynęło. Koniec końców miałam dwa diabły każdego świątecznego wieczoru albo i już popołudnia. Z niecierpliwością czekamy ma poniedziałek. Przynajmniej ja. Koleżanka skwitowała mnie – „jesteś zboczona”.Może i tak bo pragnę poniedziałku na wczoraj. Budzika, przedszkola,terapii i całego naszego bałaganu który w takich dniach okazuje się być całkiem zorganizowanym trybem życia. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *